piątek, 29 kwietnia 2016

Zamrażanie ziół w awaryjnej sytuacji

Do tematu zamrażania ziół wracam co jakiś czas. Od kiedy świeże zioła zagościły na stałe w moim domu ten temat jest ciągle aktualny. Kiedy dysponowałam sporym ziołowym ogródkiem, to sprawa dotyczyła głównie nadmiaru ziół. Bowiem rosły świetnie i szybko osiągały spore rozmiary. Bardzo cieszyły moje oko i podniebienie. Nie było z nimi żadnego problemu, ponieważ deszcz je podlewał, a z mojej strony tylko od czasu do czasu wymagały uwagi. 
Ale teraz kiedy dysponuję jedynie kuchennym parapetem lub też miejscem na balkonie, to muszę się zupełnie inaczej zorganizować. Ale jedna rzecz pozostaje niezmienna - zioła towarzyszą mi zawsze. Na całe szczęście dostępne są w sklepach cały rok, tylko nie da się mieć wszystkich ulubionych zawsze pod ręką. 
Niestety wewnątrz mieszkania zioła mają gorsze warunki i wymagają sporej uwagi jeśli chodzi o podlewanie. Szczerze mówiąc, to trzeba je podlewać codziennie lub prawie codziennie. Bywa to kłopotliwe, ale oczywiście warto się zaangażować.
Podstawowe zioła, które często używam w kuchni  to: bazylia, lubczyk, szałwia i rozmaryn. Trudno mi mieć je w sposób ciągły, więc posiłkuję się zamrażaniem. W ten sposób zawsze mogę po nie sięgnąć. Wiem, wiem, że świeże są najlepsze, ale nie można mieć wszystkiego:)
Generalnie zamrażaniem zajmuję się trochę później niż kwiecień, ale w tym roku wynikła sytuacja awaryjna. Dwa tygodnie temu zapragnęłam mieć ulubione zioła w domu i je zakupiłam, ale niestety zapomniałam, że wyjeżdżam na dłuższą majówkę i zioła nie wytrzymałyby bez troskliwego podlewania. Można oczywiście powierzyć je zaufanej przyjaciółce czy też rodzinie, ale tym razem wybrałam wariant zamrażania. Zapasy z poprzedniego roku już się skończyły i w zamrażarce jest miejsce na kolejne:)

O wszystkich moich dotychczasowych doświadczenia z ziołami możecie przeczytać TUTAJ. Trochę się tego zebrało:)
BAZYLIA
LUBCZYK
 SZAŁWIA
ROZMARYN
ZAMRAŻANIE ZIÓŁ:
Generalnie zamrażanie ziół  jest nieskomplikowane i tylko wymaga trochę czasu oraz podzielenia pracy na kilka etapów, bowiem za jednym razem zamrozimy tyle ziół ile zmieści się na jednym talerzyku.
Odcinamy lub odrywamy kawałki gałązek lub listki. Ważne jest, aby wybierać tylko zielone, nie uszkodzone, ani nie przebarwione zioła. Przeglądamy je i usuwamy uszkodzone części. Następnie płuczemy i osuszamy na papierowym ręczniku lub bawełnianej ściereczce. Układamy część ziół jednego gatunku na talerzyku, tak aby leżały pojedynczo (nie warstwowo, jedne na drugich). Przygotowane talerzyki (jeden dla jednego rodzaju zioła, aby nam się nie pomyliły) odkładamy do zamrażarki. Wstępny etap mrożenia trwa ok 2-3 godzin. Można również zostawić je na dłuższy czas np na całą noc.  
Zmrożone zioła po 2-3 godzinach mrożenia przekładamy do pojemników. Tę czynność trzeba wykonać szybko, ponieważ zioła są delikatne i szybko się rozmrażają. 
Tak przygotowane i zamrożone zioła możemy przechowywać w zamrażarce kilka miesięcy.
 A oto efekty dwudniowego mrożenia:
Pozdrawiam
Iwona

piątek, 22 kwietnia 2016

Zielone, wiosenne smoothie z roszponką

Tą witaminową bombę polecam szczególnie na śniadanie. Szczerze mówiąc jest to inna wersja dotychczasowego śniadania typu płatki owsiane + owoce. Wiosna niesie zmiany i organizm domaga się czegoś innego. Ewidentnie przeszła mi ochota na owsiankę, a w jej miejsce weszły rozmaite odmiany koktajli owocowych i owocowo-warzywnych. W zależności od pory dnia ich skład się zmienia. Ale na śniadanie zdecydowanie polecam koktajl typu płatki owsiane + owoce. A jako element zmiękczający płatki polecam ciepły wywar z oczyszczającego ostropestu plamistego.
SKŁADNIKI (1 porcja ok 300ml):
- 2 łyżki płatków owsianych
- 2 łyżeczki ostropestu plamistego
- 1 banan
- 1/4 ananasa
- garść roszponki
- ok 100ml wody mineralnej
  • Ostropest przekładamy do małego garnuszka, zalewamy ok 1/2 szklanki wody i gotujemy 10 minut. Napar przelewamy przez sitko, aby uzyskać sam płyn.
  • Płatki przekładamy do blendera, zalewamy naparem z ostropestu i pozostawiamy na ok 5 minut, aby płatki zmiękły.
  • Obieramy owoce i kroimy na kawałki. Owoce, umytą roszponkę i wodę przekładamy do blendera i całość miksujemy aż smoothie uzyska jednolitą, gęstą, ale płynną konsystencję.
UWAGA:
Aby smoothie miało odpowiednią konsystencję regulujemy to ilością płynu. Może to być większa ilość wody mineralnej lub naparu z ostropestu (nie zmieniamy ilości ostropestu, tylko zalewamy większą ilością wody).
Smacznego
Iwona



wtorek, 19 kwietnia 2016

Chleb żytni codzienny na zakwasie

Po serii różnych wersji pysznego i prostego w wykonaniu chleba graham (więcej z zakładce PIECZYWO) czas iść dalej i popróbować swoich sił w pieczeniu pieczywa na zakwasie. Bardzo lubię oba rodzaje pieczywa i chętnie je zajadam zamiennie. Graham przygotowuję kiedy goni mnie czas i chleb musi być gotowy w kilka godzin. Jednak chleb na zakwasie ma swój specyficzny, cudowny smak, więc warto poświęcić mu czas i poczekać kiedy będzie gotowy. 
Przygotowując chleb razowy na zakwasie opierałam się na przepisie P. Kucharskiego z książki "Chleb, domowa piekarnia". Wykonanie tego chleba nie jest trudne, ale bardzo czasochłonne. Oprócz przygotowania samego zakwasu (chyba, że macie już gotowy:)), później następuje pierwsze wyrastanie, które trwa 8-12h, następnie garowanie kolejne 8-12h i w końcu pieczenie 45-50 minut. Jest to rzeczywiście długi czas, ale muszę przyznać że warto. A kiedy już wpadnie się w rytm takiego pieczenia, to staje się to normalne i nie postrzegamy tego jako uciążliwe. Tak się organizujemy, że pieczenie chleba dostosowujemy do naszego rytmu funkcjonowania i w efekcie mamy pyszny i zdrowy, domowy chleb. Polecam, ja tak działam.
I jeszcze odnośnik do zakwasu. Jeśli taki posiadacie, to prosta sprawa. Ale w przeciwnym wypadku polecam przygotowanie go wg OPISU. A wkrótce więcej praktycznych uwag na temat  zakwasu.


SKŁADNIKI (keksówka 23cm x 10cm):
- 175g zakwasu
- 100g mąki żytniej razowej typ 2000
- 300g mąki żytniej typ 720
- 325ml wody
- 1,5 łyżeczki soli


  • W większej misce łączymy wszystkie składniki. Mieszamy sprawnie, ponieważ mąka razowa nie lubi wyrabiania.
  • Miskę przykrywamy bawełnianą ściereczką lub folią spożywczą. Odkładamy w ciepłe miejsce do pierwszego wyrastania na około 8-12h. Im młodszy mamy zakwas tym ten czas będzie dłuższy. Po wyrastaniu ciasto powinno uzyskać gąbczastą strukturę.
  • Wyrośnięte, gąbczaste ciasto przekładamy zwilżonymi dłońmi do keksówki. Lekko dociskamy wierzch i wyrównujemy jednocześnie nawilżając. 
  • Ponownie odkładamy chleb w ciepłe miejsce na 8-12h do garowania (ponowne wyrastanie podczas którego pracujące drożdże produkują dwutlenek węgla i uzyskujemy puszystą strukturę chleba).
  • Kiedy chleb podwoi swoją objętość pozostaje go nacechować (wykonać nacięcia, aby chleb lepiej wyrastał i nie powstawały niekontrolowane pęknięcia) i nagrzewać piekarnik.
  • Nagrzany piekarnik zaparowujemy, to znaczy spryskujemy wodą dolne i boczne ścianki piekarnika przy lekko uchylonych drzwiczkach. Powstała para wodna wpłynie na jakość skórki.
  • Chleb pieczemy przez 45-50 minut, wyciągamy z piekarnika oraz z foremki i odstawiamy do wystudzenia.

Ciasto chlebowe po pierwszym wyrastaniu przekładamy do formy i zwilżoną dłonią wyrównujemy wierzch. Odkładamy do garowania.
Pięknie wyrósł. Teraz tylko cechowanie (nacinanie) i do piekarnika.
         Chleb już upieczony, chociaż nad stopniem wypieczenia skórki muszę jeszcze popracować:)
Kroimy i degustujemy, koniecznie z masełkiem i solą:)

http://www.strefaulubiona.pl/

Chleb został upieczony w formie silikonowej KitchenForm. W formach tego typu można piec zarówno chleb jak i ciasto czy też pasztet. Forma przyjazna w użytkowaniu (nie wymaga natłuszczania) i łatwa w czyszczeniu.
http://www.strefaulubiona.pl/keksowka-zielona-forma-silikonowa-kitchenform-p-1701.html


Forma silikonowa, keksówka duża - KitchenForm
Cena: 19,00 zł
Kolor: zielony

Wykonane z 100% platynowego silikonu przeznaczonego do kontaktu z żywnością, dzięki czemu formy są bardziej stabilne i trwalsze.
Idealne do ciast, deserów, zapiekanek, pasztetów oraz lodów....


Smacznego
Iwona


środa, 13 kwietnia 2016

Proste ciasto bananowe z korzennym aromatem

Szczerze mówiąc banany lubię w wersji naturalnej. Dodaje go do musli, miksuję w koktajlach lub po prostu zjadam same. Ale postanowiłam oswoić je w innej wersji. Szczególnie, że cały czas poszukuję możliwości poszerzenia menu moich domowników:) Efekt jest taki, że warzywa i owoce staram się używać w jak największych ilościach i jak najczęściej. Wiem, że ciasto nie jest najzdrowszym elementem diety, ale czasami można pozwolić sobie na odrobinę słodyczy , szczególnie w domowym wydaniu. To proste ciasto przygotowane zostało z myślą o moich najbliższych. Zaproponowałam im go nie w weekend, ale w środku tygodnia na drugie śniadanie. Chciałam sprawić im słodką przyjemność po kilku godzinach funkcjonowania i pierwszym kryzysie/spadku sił w szkole i pracy. 
A teraz z perspektywy minionego dnia okazało się, że mój pomysł sprawdził się. Wszyscy byli zadowoleni i dodatkowo rozweseliłam kilka koleżanek mojej córki - do szkoły poszło 5 porcji ciasta:) 
A końcówkę ciasta zamroziłam. Lubię piec małe porcje, które szybko znikają i mogę testować kolejne pomysły. Ostatnio mrożę końcówki i uważam to za świetny pomysł. Będzie więc możliwość przypomnienia sobie tych miłych i słodkich, dzisiejszych smaków:)
czas przygotowania - 1,5h
SKŁADNIKI (keksówka ok 11cm x 25cm):
- 2 dojrzałe banany
- 1,5szklanki pszennej mąki
- 3/4 szklanki cukru trzcinowego
- 75g miękkiego masła
- 1 jajko
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia Delecta
- 1/3 łyżeczki domowej korzennej przyprawy do ciast (przepis TUTAJ) / zamiennie można użyć sam cynamon
- szczypta soli

  • Cukier ucieramy z masłem na gładką masę.
  • Banany rozgniatamy widelcem na papkę i dodajemy wraz z jajkiem do masła, miksujemy.
  • Mąkę przesiewamy i mieszamy z proszkiem do pieczenia, korzenną przyprawą i solą. Dodajemy do ciasta i całość chwilę miksujemy.
  • Ciasto przekładamy do keksówki i pieczemy w temperaturze 180C przez około 1h. Po wyjęciu z piekarnika pozostawiamy do wystygnięcia na około 15 minut, a następnie wyciągamy z formy.
Ciasto ma gęstą konsystencję
Już gotowe, trzeba tylko wystudzić
 A takie piękne karbowanie ma od dołu:)
I w końcu degustacja...
Smacznego
Iwona

Piecz... ot tak... prosto z serca!

niedziela, 10 kwietnia 2016

Restaurantweek Bielsko-Biała 2016 - recenzja

Akcja Restaurantweek kończy się w dniu dzisiejszym. Mam nadzieję, że udało się Wam skorzystać z tej przyjemności i przetestować lokalne restauracje. Ja odwiedziłam dwie i podzielę się swoimi spostrzeżeniami. 
Według mnie bardzo ciekawa akcja i żałuję, że dopiero po raz pierwszy skorzystałam z niej w tym roku. W przyszłym będę czujna i zaplanuję również degustację poza Bielskiem, bo warto. Jasne warunki, świetny poziom, przystępna cena, czyli można milo spędzić czas z rodziną lub znajomymi. I oczywiście coś podpatrzeć pod względem kulinarnym:) Za 39zł od osoby mamy do wyboru jedno z dwóch menu degustacyjnych do wyboru. Wszystko załatwiamy z wyprzedzeniem minimum 1-dniowym - rezerwujemy przez internet stolik na konkretną godzinę, płacimy i udajemy się na 1,5 godzinną degustację. Jej poziom zależy oczywiście od restauracji, którą wybraliśmy, ale generalnie jest świetnie. Ja swoje wizyty w bielskich restauracjach oceniłam na 4 i 5  w skali 1-5, czyli wysoko i bardzo wysoko. A teraz trochę szczegółów.

Restauracja - Dworek New Restaurant 

Oto menu festiwalowe:
A tak prezentowało się w rzeczywistości:
Menu I
 
Menu II
- Szkoda, że oba menu różniły się tylko daniem głównym.
- Zupa smaczna, delikatna, dobrze skomponowana z jajkiem.
- Dania główne ogólnie bardzo delikatne w smaku, dla mnie wręcz zbyt mało przyprawione. Ale z cudownymi dodatkami. Świetny placek ryżowy oraz sos rakowy, a soliród miałam przyjemność jeść po raz pierwszy i miło mnie zaskoczył.
- Najmocniejszy punkt menu - beza. Po prostu wybitny deser. W sumie to bardzo prosty, ale idealny. Wszyscy w trójkę (degustowaliśmy rodzinnie) byliśmy zachwyceni.
Pomimo pochwał ten zestaw oceniliśmy na 4.


Restauracja - Beksien

Menu festiwalowe:

Menu I

Przystawka 

Lokalny pstrąg, pikle, zioła

Danie główne

Karczek świni złotnickiej, zapiekanka z naszych ziemniaków, warzywa

Deser

Czekolada, jogurt, gruszka

Menu II

Przystawka

Warzywa, ser kozi, zioła

Danie główne

Dorsz bałtycki, kasza jaglana, kiszony ogórek

Deser

Marchew, topinambur, wiejski serek


I miła, bo oceniona na 5 rzeczywistość:)
Menu I
 
Menu II

- Dwa zupełnie inne menu pozwoliły nam posmakować 6 różnych potraw.
- Uczta dla oczu i podniebienia, chociaż trochę za małe porcje jak na męski żołądek:)
- Każde danie wyśmienite i zróżnicowane smakowo.
- Świetna jakość produktów i  wiele zaskakujących  doznań smakowych.



Podsumowując - bardzo przyjemne doświadczenie. Warte ponownego spróbowania za rok. Polecam wszystkim:)
I oczywiście chętnie wrócimy od odwiedzonych restauracji.

Pozdrawiam
Iwona

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...