niedziela, 1 grudnia 2013

Przerywnik, czyli zimowy wypad.

Pozwolę sobie na mały przerywnik. Nie będzie dzisiaj przepisu i wyjdę poza zakres kuchni   Piszę dzisiaj, ale to wczoraj była totalna przerwa, czyli czas na wypoczynek i oderwanie się od wszystkich codziennych obowiązków. Czas ten spędziłam w górach, wędrując na Wielką Raczę. Nic wielkiego, ale w warunkach zimowych, a takie tam panowały wycieczka zawsze się trochę wydłuża i również bardziej odczuwa się zmęczenie. 
Dlaczego taki przerywnik ? Po pierwsze poza gotowaniem różne formy ruchu są moim hobby i sprawiają mi wiele przyjemności. A po drugie to bardzo zdrowa forma spędzania wolnego czasu. Czyli ruch dla zdrowia i wypoczynku.  
Powodzenie wycieczki zależało od pogody i trochę budziła ona wątpliwości. Niestety była lekka mżawka, ale postanowiliśmy nie zwracać na nią uwagi, tym bardziej że trzeba było przemieścić się samochodem około 1,5h. Warto było zaryzykować, ponieważ mogła tam nas czekać zupełnie inna aura. 
I trochę tak było. Pierwszym zaskoczeniem była ilość śniegu w Rycerce (początek szlaku). Leżało sporo śniegu, po prostu regularna zima. U nas śnieg już po pierwszych opadach zniknął, więc biel była miłą niespodzianką. Do tego nie padał deszcz, tylko lekko prószył śnieg. To same plusy, ale był i minus - mgła. 
Wyruszamy i od razu znajdujemy się w pustym, cichym lesie świerkowym. Szczególnie uderzyła mnie ta cisza. Pozwoliła od razu przestawić się w tryb wypoczynkowy. 
Wędrówka z Rycerki Kolonii na Wielką Raczę żółtym szlakiem to sama przyjemność. Cały czas podejście, ale dosyć umiarkowane. Trasę pokonaliśmy w 1,5h. Niestety nie mogliśmy podziwiać widoków, ponieważ była mgła. Jednak w niczym nam to nie przeszkadzała.

A na górze w schronisku zastaliśmy ciepły kominek i coś do przekąszenia. Dowiedzieliśmy się również, że dobrze wybraliśmy szlak, ponieważ inne (np od Zwardonia) są nieprzetarte i czas ich pokonania znacznie się wydłużyłby i do tego brodzilibyśmy cały czas w śniegu. Potem jeszcze usłyszeliśmy ostrzeżenie przed wilkami, które pojawiają się w okolicy pozmriku, co było mniej wesołe.
I jeszcze ciekawostka. Kiedy spadnie więcej śniegu, to widoczna na zdjęciu powyżej brama prawie zniknie. Aby pod nią przejść trzeba będzie się mocno schylić. I to się nazywa zima :)
Wypoczęci i najedzeni mogliśmy wyruszyć w drogę powrotną. Było równie cudnie jak do góry, tylko zdecydowanie lżej. I do tego jeszcze pod koniec chwilowe zmiany pogody - skrawki błękitnego nieba i brak mgły. A na zdjęciu widać wyraźną zmianę światła.
Po powrocie do samochodu poczuliśmy, że mocno odczuwamy nogi, ale cóż jesteśmy zrelaksowani i pozytywnie zmęczeni. I o to nam chodziło. Tylko komu teraz będzie się chciało kierować w drodze powrotnej ? Każdy chętnie by się zdrzemnął.

Zdecydowanie polecam wszystkie formy  aktywności fizycznej. A te w terenie to szczególnie przyjemna forma.
Jeśli macie dodatkowo szczęście, bo mieszkacie jak ja na południu Polski, to trzeba jak najczęściej korzystać z górskich wycieczek.


Pozdrawiam
Iwona

2 komentarze:

  1. Cudownie :) Pięknie to wygląda, tak magicznie, tajemniczo. Ja wybieram się w góry na sylwestra. Mam nadzieję, że trafię rónie piękną pogodę :)
    Ciacho piekłam. Dzieciakom bardzo smakowało i nam też. Do gorącej herbaty rewelacja !

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do wypadu, to było rzeczywiście cudownie więc myślę że sylwester w górach to świetny pomysł.
    A ciasto bardzo polecam w różnych wariantach. W wersji z żurawiną jest mało wilgotne, ale jeśli dodać do niego inne owoce to za każdym razem uzyskamy inny efekt. Nam bardzo smakowało z borówkami amerykańskimi i porzeczkami. Było bardzo wilgotne. I oczywiście cieszę się, że Wam smakowało:) Pozdrawiam Iwona

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...