czwartek, 31 lipca 2014

Zaprzyjaźnij się z błonnikiem

Dokonując zmian w sposobie odżywiania, starając się  jeść zdrowo czy też odchudzając się warto zwrócić uwagę na błonnik. Normalizuje on działanie układu pokarmowego, reguluje procesy trawienne oraz wypróżnianie. Niestety najczęściej spożywamy około połowy zalecanej dawki dziennej. Dlatego też warto poświęcić mu trochę uwagi, bo niewielkie zmiany w jadłospisie mogą spowodować na dłuższą metę pozytywne efekty dla naszego organizmu. 
BŁONNIK (włókno pokarmowe) - najprościej mówiąc jest to substancja pochodzenia roślinnego. Nie jest on trawiony ani wchłaniany w przewodzie pokarmowym, przechodzi przez niego w niezmienionej postaci.  Składa się kilku frakcji - celuloza, hemiceluloza, ligniny, pektyny oraz gumy i śluzy. Błonnik występuje w dwóch postaciach - nierozpuszczalnej oraz rozpuszczalnej w wodzie. 

POZYTYWNE DZIAŁANIE:
Najważniejszą zaletą błonnika jest jego pozytywne oddziaływanie na  układ pokarmowy poprzez normalizację pracy jelit, łagodzenie problemów z trawieniem i zaparciami. Ma również wpływ na kwasy żółciowe. Wiążąc je wpływa na obniżenie cholesterolu. 
Spore zainteresowanie błonnikiem wynika również z jego wpływu na odchudzanie (działanie wspomagające). Wynika to z jednej strony z usprawniania procesu trawienia, a z drugiej chłonąć wodę pęczniej i daje odczucie sytości. I jeszcze jednak istotna kwestia - dzięki swoim tak zwanym właściwościom "wymiatającym" oczyszcza organizm z toksyn i metali ciężkich.

Jak widać blonnik ma spore znaczenie zarówno dla utrzymania czy też spadku wagi jak i prawidłowego i zdrowego funkcjonowania organizmu.


Zalecana dzienna dawka błonnika wynosi 20-40g (wg WHO). 
W Polsce średnie spożycie to jedynie 15g.  

Analizując wszystkie zalety wynikające ze spożycie błonnika  warto popracować nad jego spożyciem w prawidłowej ilości.

UWAGA:
- Jeśli spożywamy niewielkie ilości błonnika i chcemy zwiększyć jego dawkę, to wprowadzamy go stopniowo. Nagłe zwiększenie spożycia do 40g może wręcz spowodować rozregulowanie układu pokarmowego np. wywołać biegunki, powodować wzdęcia. Musimy dać czas naszemu układowi pokarmowemu do przyzwyczajenia się do zmian.
- Przede wszystkim przyjmujemy błonnik w formie naturalnej.
- Z uwagi na wchłanianie wody przez błonnik pamiętamy o piciu co najmniej 2l płynów dziennie.
- Błonnik może opóźniać działanie niektórych leków. Wówczas należy przyjmować je stosując przerwy (2h)  .
RADY PRAKTYCZNE:
- Produkty pochodzenia zwierzęcego, alkohol, oleje nie zawierają błonnika.
- Warzywa jemy co najmniej 3 razy dziennie.
- Włączamy rośliny strączkowe - 100g zielonego groszku to aż 6g błonnika.
- W skórce warzyw i owoców znajduje się przeważająca ilość błonnika. Jeśli jest taka możliwość jemy je ze skórką.
- Owoce mają więcej błonnika niż wyciśnięty z nich sok. Dlatego jemy owoce lub blendujemy je na owocowe smoothie (KOTAJL FIT - KEFIR, OTRĘBY, BANAN, KAKAO przepis TUTAJ, KOKTAJL FIT Z MALINAMI przepis TUTAJ).
- Owoce suszone stanowią świetne źródło błonnika i mogą być pyszną przekąską. 
- Zioła są również bogate w błonnik. Używamy ich jak najczęściej - przyprawiamy czy też przygotowujemy pesto.
- Otręby, orzechy, sezam to świetne źródło błonnika - używamy ich codziennie, dodajemy do posiłków w formie zmielonej (jako mąka), posypek, przekąsek.
- Stosujemy naturalne kakao - 1 łyżka to 2g błonnika. Kakao wraz z otrębami można dodawać do koktajli owocowych na bazie kefiru.
- Nie rezygnujemy z pieczywa. Wybieramy wersję pełnoziarnistą.
- Rezygnujemy z produktów przetworzonych. 


PRODUKTY NAJBOGATSZE W BŁONNIK: 
- kasze i ryże - ryż brązowy 8,7/100g, kasza jęczmienna perłowa 6,2/100g
- pieczywo - chleb żytni pełnoziarnisty 6,1/100g, grahamki 5,7/100
- produkty zbożowe - otręby pszenne 42/100g, płatki żytnie 11,7/100g
- warzywa -bób 5,8/100g, brukselka 5,4/100g, pietruszka korzeń 5,4/100g, marchew 3,6/100g,
- warzywa strączkowe - fasola czerwona 25/100g, fasola biała 15,7/100g, soja 15,7/100g
- owoce - daktyle 8,7/100g, porzeczki czarne 7,9/100g, jeżyny 7,3/100g, maliny 6,7/100g,
- owoce suszone - suszone śliwki bez pestek 16/100g, suszone figi 12,9/100g, suszone morele 10,3/100g
- orzechy i nasiona - wiórki kokosowe 21/100g, mak 20/100g, migdały 12,9/100g, orzechy laskowe 12,9/100g, sezam 9/100g, orzeszki ziemne 8/100g


Zdecydowanym faworytem jeśli chodzi o ilość błonnika są OTRĘBY. Koniecznie włączamy je do codziennej diety. Zachęcam również do poszukania szczegółowych tabel pokazujących ilość błonnika w rożnych produktach. Warto zawalczyć o zwiększenie ilości błonnika w naszej diecie. Rozwiążemy wówczas niektóre nasze problemy z układem pokarmowym i na pewno będziemy żyć zdrowiej.
Ja już działam:)

Pozdrawiam
Iwona



poniedziałek, 28 lipca 2014

Koktajl fit z malinami

Aktualna pora roku sprzyja różnym koktajlom. Po pierwsze z uwagi na różnorodność owoców w ofercie sklepów, straganów czy też naszych ogródków. Dodatkowo koktajle są zdrowe i stanowią w miarę lekką przekąskę na ciepłe dni. 
Aktualnie traktuję koktajle owocowe jako alternatywę dla kawy latte, którą ostatnio regularnie piłam. Kawa bywała w wersji klasycznej ciepłej lub z dodatkiem lodu na upalne dni. Jednak zawsze była słodka oraz z dużą ilością mleka i trzeba szczerze przyznać, że był to taki deserek pomiędzy posiłkami. Nie odrzucam kawy całkowicie, ale znacznie ją ograniczam, a w zamian pojawiły się zdrowe koktajle. Zachęcam, do takiej przekąski pomiędzy głównymi posiłkami lub też do wprowadzenia koktajlu jako wieczorny posiłek, szczególnie po ćwiczeniach.
czas przygotowania - 10 minut
SKŁADNIKI (2 szklanki):
- 1 duży kefir (380g)
- 1 opakowanie malin (ok 200g)
- 2 łyżeczki otrębów pszennych
- 1/2 łyżeczki kakao
- 2 łyżeczki miodu

WARTOŚĆ KALORYCZNA CAŁEJ PORCJI (2SZKLANKI) = OK. 340KCAL, 1 PORCJA (1 SZKLANKA) = OK.170KCAL

Kefir przekładamy do większego naczynia, w którym będziemy blendować koktajl. Dodajemy do niego otręby i pozostawiamy na kilka minut, aby napęczniały. Następnie dodajemy kakao, miód i maliny i całość miksujemy/blendujemy.

Jeśli ma to być koktajl na upalne dni, to koniecznie przygotowujemy go z schłodzonego kefiru. Czas przygotowania koktajlu jest tak krótki, że nadal będziemy się delektować jego chłodem.

Osobiście piję koktajl bez użycia miodu. jednak jest on dosyć kwaskowy. Dlatego też miód lekko przełamuje ten smak. Jednak zdecydowanie nie jest to napój słodki:)

Polecam również spróbować inną wersję koktajlu na bazie kefiru, który wcześniej pojawił się w StrefieUlubionej - KOKTAJL FIT - KEFIR, OTRĘBY, BANAN, KAKAO (przepis TUTAJ).

Smacznego...
Iwona


sobota, 26 lipca 2014

Kruche tartaletki z owocami

Kruche tartaletki wydają mi się idealne na lato. Przede wszystkim dlatego, że możemy użyć owoce, których wybór aktualnie mamy spory. Ja sięgam do ogródka, w których obecnie mam pod ręką porzeczki (niestety już końcówka), maliny i borówki amerykańskie. I właśnie one znalazły się na tartaletkach. Do tego najprostszy na świecie "krem", czyli budyń. Pycha!
czas przygotowania - ok 2h (1/2h przygotowanie + minimum 1h na schłodzenie + 20 minut pieczenie + 10 minut dekoracja)
SKŁADNIKI (ok 12 tartaletek o średnicy 10cm):
- 30dag mąki (15dag pszennej + 15dag pełnoziarnistej)
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 25dag masła
- 3 żółtka
- 1 opakowanie cukru wanliowego
- 2 budynie śmietankowe lub waniliowe
- owoce - porzeczki, maliny, borówki amerykańskie ( po kilka sztuk na każdą tartaletkę)

1. Oba rodzaje mąki przesiewamy do wysokiej miski. Dodajemy masło pocięte na małe kawałki i miksujemy oba składniki. Pracujemy na wolnych obrotach - kruche ciasto nie lubi ciepła. Miskę warto przykryć ściereczką, ponieważ podczas miksowania mąka rozpryskuje się.
2. Dodajemy żółtka i cukier i ponownie chwilę miksujemy.
3,  Ciasto szybko zagniatamy, formujemy kulkę i odkładamy do lodówki do schłodzenia na minimum 1h.
4. Po schłodzeniu  rozwałkowujemy ciasto i wykładami nim foremki do tartaletek wcześniej wyłożone papierem do pieczenia. Ciasto musimy obciążyć, aby środek nam nie wyrósł - wycinamy kawałki papieru do pieczenia i obciążamy je ryżem lub fasolą.
5. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 170C przez około 15-20 minut. Nie jest to wstępne podpiekanie, tylko normalne pieczenie, ponieważ nie będą one ponownie zapiekane z nadzieniem.
6. Po upieczeniu usuwamy obciążenie i po lekkim wystygnięciu tartaletek wyciągamy je z foremek. Warto chwilę odczekać ponieważ lekko stężeją i nie będą się kruszyć podczas wyciągania.
7. W czasie studzenia tartaletek przygotowujemy budyń zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Nie powinien on być ani gęstszy ani rzadszy od klasycznego budyniu. Po przygotowaniu budyniu studzimy go jakieś 3-4 minuty i przekładamy do wnętrza tartaletek.
8. Od razu po nałożeniu budyniu ozdabiamy tartaletki owocami. Ilość owoców zależy od nas samych.

Konsumujemy koniecznie w towarzystwie:) Polecam również degustację gdzieś na zewnątrz, może na deser po grilowaniu?
 
UWAGI:
- Kruche ciasto można oczywiście przygotować tylko z mąki pszennej, ja jednak polecam sięgnąć również po pełnoziarnistą, która jest wolniej trawiona, a tym samym zdrowsza dla naszego organizmu.
- Do obciążania kruchego ciasta podczas pieczenia można stosować ryż lub fasolę. Pomimo iż użyłam ryż, który zazwyczaj jest dostępny w każdym domu muszę stwierdzić, że bardziej polecam fasolę. Ryż jest drobny i potrafi wbić się w ciasto i później trzeba go wyciągać przez nakładaniem budyniu czy też innego kremu. Z fasolą będzie o wiele prościej.
 
Smacznego...
Iwona

wtorek, 22 lipca 2014

Zapiekane papryki z kurkami i ryżem

Niedawno pisałam o kurkach, o tym jak cudowny może być farsz kurkowy do nadziewania warzyw. Wówczas pojawił się przepis na: ZAPIEKANE CUKINIE Z KURKAMI I KASZĄ JAGLANĄ (przepis TUTAJ). Był on wyrazisty i pikantny. A dzisiaj propozycja zdecydowanie bardziej delikatna w smaku. Inne również jest warzywo, które będę nadziewać. Jednak kwestia warzywa jest tutaj nieistotna - można sięgnąć po każde ulubione warzywo - cukinia, papryka, bakłażan czy też pomidory. Najważniejszy jest farsz, bo on jest tutaj podstawą.
czas przygotowania - 1h
SKŁADNIKI (1 porcja - 1 papryka):
- 1 papryka
- 10dag świeżych kurek
- 1/4 średniej cebuli
- 1/4 szklanki białego półwytrawnego wina
- 1 łyżka śmietany 18%
- 1 łyżka klarowanego masła (1/2 do kurek i 1/2 do cukinii)
- 1 liść lubczyku (zamiast przyprawy typu vegeta)
- przyprawy - sól, pieprz
- 1/4 szklanki ryżu (przed ugotowaniem)
- 3dag parmezanu

1. Nagrzewamy piekarnik do 180C.
2. Paprykę myjemy, przekrawamy na 2 części i usuwamy pestki. Jeszcze bez nadzienia podpiekamy ją wstępnie w piekarniku. Przykrywamy ją folią aluminiową. Czas pieczenia  - ok 15 minut. Można tą czynność pominąć i wydłużyć czas pieczenia z farszem. Proponuje jednak wykorzystać czas przygotowania farszu na wstępne podpieczenie papryki.
3. Ryż płuczemy, a następnie gotujemy w osolonej wodzie ok 12-14 minut. Nie powinien on być zbyt miękki.
4. Przygotujemy sos kurkowy. Zaczynamy od pokrojenia cebuli w drobną kostkę i zrumienienia jej na maśle.
5. Kurki bardzo dokładnie płuczemy, oczyszczamy i osuszamy, a następnie kroimy (tylko większe, małe pozostają w całości). Wrzucamy na patelnię i chwilę podsmażamy.
6. Dodajemy wino i chwilę czekamy aż odparuje alkohol. 
7. Wrzucamy lubczyk oraz przyprawiamy solą i pieprzem. Całość dusimy ok 7 minut. Ważne jest, aby kurki pozostały jędrne.
8. Dodajemy śmietanę, mieszamy i chwilę dusimy, tak aby sos lekko zgęstniał.
9. Wyciągamy lubczyk i ostatecznie sprawdzamy smak. W razie potrzeby dodatkowo doprawiamy.
10. Parmezan ścieramy na tarce (drobne oczka).
11. Przygotowujemy farsz - łączymy ryż z sosem kurkowym oraz parmezanem (2/3 do farszu i 1/3 do posypania papryki z wierzchu). Sprawdzamy smak i ewentualnie doprawiamy. Proponuję, aby farsz nie był pikantny, tylko pozostał delikatny w smaku.
12. Połówki papryki napełniamy farszem i posypujemy pozostałą 1/3 parmezanu. Wkładamy do naczynia żaroodpornego i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180C przez około 20-25 minut. Przez pierwsze 15 minut paprykę przykrywamy folią aluminiową, aby danie zbytnio się nie spiekło od góry, na ostatnie minuty pozostawiamy odkryte.
 
Podajemy bezpośrednio po wyciągnięciu z piekarnika. 
Warto przygotować większą ilość sosu kurkowego i polać nim danie lub podać go obok. Ja wybrałam drugą wersję:)
I jeszcze dla przypomnienia zdjęcie obu zapiekanych warzyw z nadzieniem kurkowym.
Smacznego...
Iwona

 

sobota, 19 lipca 2014

Ostre muffinki z porzeczkami

Na wczorajsze wieczorne spotkanie fitnesowe postanowiłam przygotować coś słodkiego.  Muffiny spisują się tutaj idealnie, szczególnie mini muffinki - takie słodkie przekąski na dwa gryzy, Jednak tym razem nie było słodko, a ostro dzięki zastosowaniu pieprzu cayenne oraz kwaskowo dzięki czerwonym porzeczkom. Do tego jeszcze zamiast zwykłej pszennej mąki użyłam jej wersję pełnoziarnistą i wszystkie dziewczyny na spotkaniu skusiły się. Oczywiście wyjaśniłam, że mąka pełnoziarnista jest zdrowsza, bo dłużej ją spalamy, a pieprz cayenne podkręca metabolizm:) 
I jeszcze ten czas przygotowania - całość zajmuje 1h, łącznie z posprzątaniem.
czas przygotowania - 1h
SKŁADNIKI (ok 25-28 mini muffinek lub 15 muffinek):
- 1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
- 1 szklanka cukru pudru
- 4 łyżki kakao
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 jajka
- 2/3 szklanki mleka
- 20dag roztopionego masła
-1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
-1-2 łyżeczek pieprzu cayenne
- 20dag mieszanych porzeczek - czerwonych i czarnych (ok 4-5szt na 1 mini muffinkę)
- 2 łyżeczki brązowego cukru

1. Roztapiamy masło i odstawiamy do wystudzenia.
2. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180C.
3. Mieszamy składniki suche (mąka, cukier, kakao, proszek do pieczenia, pieprz cayenne) w jednej misce. Mąkę oczywiście przesiewamy. Jeśli cukier puder lub kakao mają sporo grudek, to możemy również je przesiać.
4. Jeśli masło jest już wystudzone, to w drugiej misce przygotowujemy składniki mokre (masło, mleko, jajka i ekstrakt waniliowy) i mieszamy.
5. Wlewamy składniki mokre do suchych i ponownie mieszamy.
6. Przygotowujemy porzeczki - płuczemy je i osuszamy na ręczniku papierowym, a następnie posypujemy brązowym cukrem.
7. Napełniamy foremki ciastem do 1/2 wysokości, następnie układamy porzeczki i przykrywamy ciastem. Foremki mogą być wypełnione prawie do pełna, ponieważ to ciasto nie wyrasta zbyt mocno.
8. Pieczemy około 25 minut w temperaturze 180C. Jak zawsze sprawdzamy czy są gotowe drewnianym patyczkiem (test suchego patyczka/wykałaczki).

Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem i możemy degustować.
Można również na wierzch dodać odrobinę serka mascarpone za pomocą rękawa cukierniczego i tylków oraz wykończyć porzeczkami. Wówczas będą prezentować się jak te, które zaniosłam na fitnesowe spotkanie po godzinach:)
 UWAGI:
- Jeśli chcecie uzyskać pikantne muffiny to polecam użyć 2 łyżeczki pieprzu cayenne. Użyty w tej ilości jest mocno wyczuwalny. Natomiast jeśli wolicie tylko lekką nutę ostrości to zdecydowanie 1 łyżeczka pieprzu wystarczy.
- Kiedy muffiny są jeszcze ciepłe ostry smak jest wyraźniejszy, kiedy stygną staje się delikatniejszy.
- Porzeczki są dosyć kwaśne w smaku dlatego obtaczam je w cukrze. Może to być zwykły cukier biały lub brązowy jak w moim przepisie. Można jednak z niego zrezygnować.
- Inne owoce będą również świetnie komponowały się z pieprzem. Warto poszukać swojego smaku.

I jeszcze informacje praktyczne, które wcześniej pojawiły się na blogu:
- Jak używać rękawa cukierniczego (info TUTAJ)
- Wzory jakie uzyskujemy używając tylki cukiernicze (info TUTAJ)
- Przegląd różnych form do mini muffinek (info TUTAJ)




http://www.strefarzeczyulubionych.pl/mini-mufin-forma-24-gniazda-kitchenform-p-1285.html
Cena:  32,00 PLN

Dzięki Kitchenform Twoje wypieki będą zawsze udane.
Kitchenform - akcesoria kuchenne oraz formy silikonowe do pieczenia niezastąpione w każdej kuchni i jadalni......




 

czwartek, 17 lipca 2014

Zapiekane cukinie z kurkami i kaszą jaglaną

W sklepach nadal królują kurki (oczywiście nie tylko), więc korzystam pełnymi garściami. Sos kurkowy pojawia się co kilka dni, wiec trzeba go wykorzystać również inaczej niż jako dodatek do makaronu, ryżu czy też młodych ziemniaczków. Jedno popołudnie i powstały dwa farsze do zapiekanych warzyw z kurkami w roli głównej. Jedna wersja dla mnie, a druga dla mojego męża Marka. Dzisiaj prezentacja pierwszego farszu, a właściwie to całego dania - zapiekanej cukinii z kaszą jaglaną i kurkami. Są to moje smaki. Polecam jako danie na kolację.
czas przygotowania - 1h 15 minut
SKŁADNIKI (1 porcja, 1 cukinia):
- 1 cukinia (okrągła lub podłużna)
- 10dag świeżych kurek
- 1/4 średniej cebuli
- 1/4 szklanki białego półwytrawnego wina
- 1 łyżka śmietany 18%
- 1 łyżka klarowanego masła (1/2 do kurek i 1/2 do cukinii)
- 1 liść lubczyku (zamiast przyprawy typu vegeta)
- przyprawy - sól, pieprz
- 2 łyżki kaszy jaglanej
- 3 gałązki koperku



1. Nagrzewamy piekarnik do 180C.
2. Cukinie myjemy, przekrawamy na 2 części i wydrążamy środek, Zużyjemy go do farszu. Cukinię wstępnie podpiekamy w piekarniku jeszcze bez nadzienia. Czas pieczenia  - ok 20 minut. Można tą czynność pominąć i wydłużyć cza pieczenia z farszem. Proponuje jednak wykorzystać czas przygotowania farszu na wstępne podpieczenie cukinii. Wykrojony z cukinii jej miąższ kroimy na nieduże kawałki, które podduszamy na klarowanym maśle - ok 4 minuty.
3. Gotujemy kaszę jaglaną. Pierwsze ją płuczemy,  następnie przelewamy na sitku gorącą wodą i na końcu gotujemy w osolonej wodzie ok 12 minut.
4. Przygotujemy sos kurkowy. Zaczynamy od pokrojenia cebuli w drobną kostkę i zrumienienia jej na maśle.
5. Kurki bardzo dokładnie płuczemy, oczyszczamy i osuszamy, a następnie kroimy (małe pozostawiamy w całości, a kroimy tylko większe). Wrzucamy na patelnię i chwilę podsmażamy.
6. Dodajemy wino i chwilę czekamy aż odparuje alkohol. 
7. Dodajemy lubczyk i przyprawiamy solą i pieprzem. Całość dusimy ok 7 minut. Ważne jest, aby kurki pozostały jędrne.
8. Dodajemy śmietanę, mieszamy i chwilę dusimy, tak aby sos lekko zgęstniał.
 9. Wyciągamy lubczyk i jeszcze końcowa weryfikacja smaku. W razie potrzeby dodatkowo doprawiamy. Zazwyczaj uważam, że sos kurkowy powinien być delikatnie przyprawiony, jednak tym razem polecam go dobrze doprawić, szczególnie pieprzem , ponieważ łączymy go z raczej mdłą w smaku kaszą jaglaną.
10. Siekamy koperek i mieszamy składniki farszu - kaszę jaglaną, sos kurkowy, cukinię i koperek. Sprawdzamy smak i ewentualnie doprawiamy.

11. Połówki cukinii napełniamy farszem, wkładamy do naczynia żaroodpornego i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180C przez około 30 minut. Przez pierwsze 20 minut cukinię przykrywamy folią aluminiową, aby danie zbytnio się nie spiekło od góry.
Podajemy bezpośrednio po wyciągnięciu z piekarnika. Warto przygotować większą ilość sosu i podać go w obok w miseczce lub nawet polać zapiekaną cukinię.
 A na koniec mała zapowiedź drugiego farszu z kurkami i drugiego zapiekanego warzywa:


Smacznego...
Iwona

poniedziałek, 14 lipca 2014

Odchudzanie według Kudłatych Kucharzy

Jak schudnąć kochając jedzenie?  Trudna sprawa, ale nie niemożliwa. Warto spojrzeć na to jak na inwestycję w samego siebie. I pomyśleć o tym, że korzyści płynące z nowego trybu życia będą zdecydowanie większe niż trud włożony w dietę, zmianę nawyków żywieniowych, czy też po prostu zdrowszy tryb życia.
A metoda, którą zastosowali Dave i Si okazuje się stara i od dawna polecana. Mowa o niej już w jednym z  pierwszych stwierdzeń, z którymi spotykamy się w książce:  
"Liczenie kalorii zadziałało u nas - zadziała też u Ciebie"
Proponują oni w celu schudnięcia kilograma tygodniowo ograniczenie ilości spożywanych kalorii do 1300-1500kcal. Jest to oczywiście spore wyzwanie, bo większość z nas nie przepada za liczeniem kalorii. Im się udało, więc nie ma co kwestionować skuteczności tej metody.

Oto kilka podstawowych zasad, które przytaczają w swojej książce i na których opierają swoje obecne przepisy:

- Nie rezygnujemy z ulubionych potraw, tylko szukamy możliwości przygotowania ich z mniejszą ilością tłuszczu i cukru. Zazwyczaj okazuje się, że jest to możliwe i co najważniejsze ich smak nadal jest wspaniały. Stosujemy różne przyprawy, aby jedzenie nadal było przyjemnością.

- Generalnie zmniejszamy wielkość porcji. Szczególnie dotyczy to węglowodanów, które na talerzy powinny zajmować najmniejszą część. Nie rezygnujemy z białego chleba, makaronu, ryżu czy ziemniaków, ale znacznie ograniczamy ich ilość. Sięgamy po produkty pełnoziarniste.

- Pamiętamy, że białko daje poczucie sytości i zapewnia nam energię.

- Jemy warzywa i staramy się zwiększyć ich ilość w naszym codziennym menu. Najlepiej włączamy je do każdego posiłku. Warzywa jemy na surowo (sałatki z małą ilością sosu) lub też je gotujemy czy też grillujemy.

- Słodkości jemy sporadycznie, a na co dzień  zastępujemy je owocami (nieduże porcje z uwagi na zawarty w nich cukier).

- Jeden z najważniejszych nawyków to 3 główne posiłki dziennie. Nie pomijamy ich.

- Dzień koniecznie zaczynamy od śniadania.  Jeśli spieszymy się zabieramy je z sobą do pracy.

- Planujemy posiłki, myślimy o tym co jemy. Działamy tak samo jak w innych dziedzinach życia, planujemy i sprawujemy kontrolę na realizacją.

 - Pijemy wodę mineralną. Szczególnie zamiast drinków:)

- Jeśli jednego dnia zjemy za dużo, nie rozpaczamy, tylko kolejnego pilnujemy się.

- Nie kupujemy gotowych dań, tylko przygotowujemy je sami w domu. Wówczas wiemy jaki jest ich skład i możemy lepiej bilansować jadłospis na cały dzień.



Wiem, że rady Kudłatych Kucharzy skierowane są do osób na diecie. Ja do takich osób nie należę, jednak bardzo interesuje mnie zdrowy tryb życia i zdrowe odżywianie i uważam, że te zasady są przydatne zarówno w przypadku diety jak i racjonalnego odżywiania.
Rady na temat stosowania diety oraz opis przebiegu diety nie zajmują zbyt dużo miejsca  w książce. W głównej mierze jest to książka kucharska, czyli tradycyjnie przepisy. Może nie tradycyjne, tylko trochę lżejsze, a tym samym zdrowsze.
Wypróbowałam już kilka ich przepisów i okazały się smaczne, więc zamierzam sięgnąć po kolejne i poświęcić im więcej uwagi i miejsca na blogu. Do tej pory przetestowałam:

- RISOTTO Z KURCZAKIEM I GRZYBAMI
- ZAPIEKANKA Z MIELONEGO MIĘSA I ZIEMNIAKÓW
- KLOPSIKI W SOSIE POMIDOROWYM

Podsumowując, może i nie jest łatwo zmienić nawyki żywieniowe, ale przecież można działać małymi krokami. Wówczas można liczyć na przekształcenie ich w trwałą zmianę. Przecież nie oczekujemy krótkofalowego efektu, a stałej poprawy funkcjonowania naszego organizmu. Nie rzucamy się na dietę i męczymy się przez kilka miesięcy, tylko szukamy planu na nasze dalsze życie, na równowagę i spokój.
I tutaj trzeba się zgodzić z Davem:


Żródło - D. Myers, S. King "Kudłaci Kucharze na diecie"

Pozdrawiam
Iwona



piątek, 11 lipca 2014

Sos kurkowy lub też kurki w śmietanie?

Nazwę tej potrawy pozostawiam Wam do wyboru. Przecież to nieważne jak się danie nazywa, tylko jak smakuje:) A tym razem smakuje wyśmienicie. Chyba powinnam powiedzieć - jak zawsze wyśmienicie. Bo zasada jest prosta - jeśli coś mi nie wychodzi, nie trafia na bloga. Działam do skutku i tak długo powtarzam i dopracowuję, aż jestem zadowolona. Z dzisiejszą potrawą nie ma kłopotu, bo przepis jest sprawdzony. A jego dodatkowym atutem są dwie propozycje podania, czyli wersja bezmięsna oraz coś dla tych, którzy bez mięsa nie mogą żyć. Rozumiem, że bywa tak, że dzień bez mięsa to dzień stracony:)
czas przygotowania - 30 minut
SKŁADNIKI (2 porcje):
SOS:
- 20dag świeżych kurek
- 1/2 średniej cebuli
- 1/2 szklanki białego półwytrawnego wina
- 2 łyżki śmietany 18%
- 1 łyżka klarowanego masła
- 2 liście lubczyku (zamiast przyprawy typu vegeta)
- przyprawy - sól, pieprz

DODATKI:
- makaron razowy (7-10dag na osobę)
- 3 gałązki koperku (wersja I)
- 10dag piersi z indyka (wersja II)
- 1 łyżka oleju (wersja II)
- zioła - dowolne świeże lub suszone, ja użyłam 6 liści szałwii i 2 liście lubczyku (wersja II)
- przyprawy - sól, pieprz (wersja II)


1. Cebulę kroimy w drobną kostkę rumienimy na maśle.
2. Kurki bardzo dokładnie płuczemy, oczyszczamy i osuszamy, a następnie kroimy (małe pozostawiamy w całości, a kroimy tylko większe). Wrzucamy na patelnię i chwilę podsmażamy.
3. Dodajemy wino i chwilę czekamy aż odparuje alkohol. 
4. Dodajemy lubczyk i przyprawiamy solą i pieprzem. Całość dusimy ok 7 minut. Ważne jest, aby kurki pozostały jędrne.
5. Dodajemy śmietanę, mieszamy i chwilę dusimy, tak aby sos lekko zgęstniał.
6. Wyciągamy lubczyk i jeszcze końcowa weryfikacja smaku. W razie potrzeby dodatkowo doprawiamy, jednak nie zapominamy, że to kurki są dominującym smakiem i nie powinny być niczym zdominowane.
I teraz dwie wersje podania. W obu występuje razowy makaron. Gotujemy go zgodnie z czasem podanym na opakowaniu. Najlepiej, aby był świeżo ugotowany kiedy kończymy sos kurkowy.
Wersja I wymaga jedynie posiekania koperku i dodania go do sosu na sam koniec gotowania.
Wersja II natomiast wymaga większej koordynacji czasowej, ponieważ musimy jeszcze poddusić mięso. Indyka kroimy na kawałki, dusimy ok 10 minut na oleju z dodatkiem ziół i przypraw (sól, pieprz). Gotowe mięso przekładamy do sosu kurkowego, mieszamy i podajemy.
Obie wersje są bardzo smaczne, więc polecam wypróbować każdą z nich.

Smacznego...
Iwona

środa, 9 lipca 2014

Zupa z żółtej fasolki szparagowej

Zupę tą przygotowuję od bardzo dawna. Według podstawowego przepisu (bez papryczki chilli i tymianku) jest delikatna w smaku. Jednak dzisiaj pokusiłam się o jej lekkie podkręcenie tymi dwoma składnikami. Efekt oceniam bardzo pozytywnie, a resztę pozostawiam Wam.
czas przygotowania - 30 minut
SKŁADNIKI (2 porcje):
- 25dag żółtej fasolki szparagowej
- 1 marchewka
- mały kawałek selera
- 1/3 papryczki chilli
- 1 liść laurowy
- 2 gałązki zielonej pietruszki
- 2 większe liście lubczyku
- 1 gałązka tymianku
- 2 łyżki śmietany 12%
- przyprawy - sól, pieprz
- ok 2 łyżki jasnego wywaru do zup i sosów (przepis TUTAJ) - zamiast przypraw typu vegeta



1. Fasolkę szparagową płuczemy, odcinamy końcówki i kroimy na kawałki ok 3cm. Odrzucamy wszystkie uszkodzone części. 
2. Marchewkę i seler obieramy, marchewkę kroimy na 4 części, a seler może pozostać w całości. 
3. Papryczkę chilli kroimy na drobne kawałeczki.
3. Wszystkie warzywa (fasolka, marchewka, seler, chilli) wrzucamy do 1l lekko osolonej wody.
4. Dodajemy liść laurowy, lubczyk oraz jasny wywar. Całość gotujemy ok 20-25 minut, do miękkości fasolki.
5. Pod koniec gotowania (5 minut przed końcem) dodajemy zieloną pietruszkę (całe gałązki).

6. Dodajemy przyprawy - sól i pieprz. Może ich być trochę więcej, ponieważ dodanie śmietany złagodzi jeszcze smak, szczególnie ostrość.
7. Przed zabieleniem zupy wyciągamy marchewkę, seler, liście laurowe, lubczyk i zieloną pietruszkę. Zupa powinna się składać jedynie z fasolki i chillli.
8. Śmietanę mieszamy z 2 łyżkami gorącej zupy, a następnie dodajemy do gotującej się zupy cały czas mieszając trzepaczką.
UWAGA:
Kiedyś przygotowywałam tą zupę bez ziół, natomiast doprawioną przyprawami typu vegeta. Jednak obecnie zmniejszam jej użycie, aż do całkowitego wyeliminowania. Dlatego też zioła z mojego ogródka (tymianek oraz lubczyk) oraz przygotowany jasny wywar do sosów, który jest domowym, mrożonym wywarem mięsno-warzywnym z dodatkiem wina, natomiast bez żadnych sztucznych dodatków. Jest on bardzo aromatyczny i nawet użycie niedużej ilości świetnie dodaje smaku różnym zupom i sosom. Polecam!
Podajemy z całymi gotowanymi ziemniakami lub jak to było u nas dzisiaj - z razowym makaronem. Pycha:)
Na koniec posypujemy zupę listkami tymianku.Chyba, że ktoś protestuje jak mój mąż, to możemy mu darować.


Smacznego...
Iwona




niedziela, 6 lipca 2014

Chata wędrowca w Wetlinie

Miło spędzamy czas w Bieszczadach - przede wszystkim wędrujemy po górach, cieszymy oczy widokami, a duszę górską ciszą. Natomiast wieczorami coś dla ciała, czyli poszukiwanie kulinarnych doznań. I tak dotarliśmy do Chaty Wędrowca w Wetlinie. Nie byliśmy tam po raz pierwszy, jednak w tym roku mogliśmy trochę spokojniej oddać się tym rozkoszom.
Od samej drogi gości wita tablica zapraszająca na kuchnię kresową oraz do pijalni piw słowackich i czeskich, a przede wszystkim na naleśnik gigant.
Karczma położona jest trochę wyżej niż droga i idąc do niej możemy usadowić się na zewnątrz, korzystając z letnich stolików lub też pokusić się o wejście do wnętrza. My wybraliśmy drugą wersję, ponieważ lubimy tamtejszy niezobowiązujący klimat wnętrz. Zdjęcie nie oddają tego klimatu tak jak bym sobie tego życzyła, więc uwierzcie mi na słowo - jest tam swojsko i można odpocząć po górskich eskapadach.
Udało mi się uchwycić wnętrze dosyć puste. Mieliśmy szczęście i był luz. Jednak kolejnego dnia było zupełnie inaczej, czyli tłoczno. Jednak miejsce się znalazło i co ważniejsze na jedzenie nie musieliśmy czekać zbyt długo (do 30 minut). Tak że czy spokojnie czy tłoczno jest smacznie i klimatycznie.
A teraz coś dla podniebienia. W ciągu dwóch dni udało nam się trochę pokosztować, a dla smaczku pokażę trzy smakowite dania:
- maczanka serowa na ciepło - podawana z kawałkami selera naciowego oraz świeżym chlebem, trochę zbliżona do foundie, ale bogatsza w smaku; mix bryndzy i śmietanki z dodatkiem cebuli, czosnku, porów, pesto i suszonych pomidorów
- cielęcina z grilla - aromatyczne mięsko w sam raz na męski apetyt




I w końcu specjalność karczmy - NALEŚNIK GIGANT. Podawany na dużym talerzu, sam naleśnik na około 30cm średnicy. Jest to raczej puszysty racuch smażony na głębokim tłuszczu i podawany z różnymi dodatkami - jagodami, truskawkami, serem czy też śmietaną. Można zamówić połowę porcji i dla większości gości jest to zdecydowanie wystarczająca porcja. Tak było i w moim przypadku - był bardzo sycący. A smak wyśmienity. Degustowaliśmy wersję z serem oraz jagodami i obie były super.
Na zdjęciu właśnie 1/2 porcji:)
Cytując informacje z karty: "Idea tworzenia potraw opiera się tutaj na tradycyjnym sposobie ich przyrządzania, bez używania półproduktów i produktów gotowych". Chodzi o zdecydowanie przeciwstawienie się jedzeniu typu fast-food. I to bardzo mi się podoba i przede wszystkim smakuje:)

I jeszcze jedna sprawa. Na każdym stoliku stała poniższa tabliczka (zdjęcie). Wystarczy odpowiednio złożyć sztućce (skrzyżować), aby kelner doliczył do rachunku 5zł na akcję Czerwonego Krzyża finansującą posiłki - 5zł to koszt 1 posiłku. I słuchając rozmów innych klientów zauważyłam, że podobała im się ta inicjatywa i dołączali się do niej.


I tak można było jeszcze wiele dobrego powiedzieć na temat Chaty Wędrowca. Warto jednak pozostawić pewien niedosyt, aby każdy mógł skusić się na wizytę i poszukiwanie swoich smaków. 
Ważne jeszcze tylko, że karczma ta posiada certyfikację Szlaku kulinarnego Podkarpackie Smaki .

Pozdrawiam
Iwona

czwartek, 3 lipca 2014

Wałek do ciasta - niby banalny zakup...


Wybór wałka do ciasta to niby prosta rzecz. Jednak w ostatnim czasie udało mi się zepsuć dwa w bardzo krótkim czasie. Dysponowałam wałkiem kupionym na targu - drewniany z rączkami po bokach. Spisywał się dobrze dopóki nie zaczęliśmy robić domowego makaronu. I wówczas sporo używany nie wytrzymał i i po prostu rączki odłamały się. Licząc, że jest to sytuacja wyjątkowa identyczny pożyczyłam od mojej mamy i niestety po kilku użyciach awaria rączek powtórzyła się. I wówczas zaczęłam rozglądać się za nowym, najchętniej jak najszerszym i bez rączek.

Tak wyglądały moje wałki z rączkami (pierwszy i drugi).
Teraz dysponuję wałkiem również drewnianym, ale zdecydowanie solidniejszym i dłuższym. Ma 42cm długości, natomiast poprzedni miał ok 30cm. Można nim wałkować większy kawałek ciasta i nie obawiam się już o rączki. Ten po prostu ich nie ma:)
Wyprodukowany jest przez angielską markę Tala - jedną z najstarszych i cenionych brytyjskich marek, uznanych przez kucharzy.
Ten sam producent ma w ofercie również dwa jeszcze dłuższe wałki z serii BERTINET - oba o długości 52cm. Wałki te powstały we współpracy ze znanym angielskim piekarzem Richardem Bertinentem. Wykonane są z drewna bukowego.

Pierwszy to klasyczny wałek o jednolitej powierzchni i lekko zaokrąglonych końcach. Jest on ciężki i solidny, dzięki czemu łatwo rozwałkuje duży kawałek ciasta.
Natomiast drugi ma stożkowaty kształt, z wyraźnie zwężającymi się końcówkami. Jest też lżejszy od poprzedniego wzoru. Dzięki takim proporcjom łatwo nim sterować i zmieniać kierunki wałkowania poprzez lekkie dociśnięcie jednego z jego końców.
Dokonując wyboru zawsze trzeba zastanowić się jakie są nasze potrzeby. Niby nic wielkiego, a jednak i w tym wypadku warto trochę się rozejrzeć, szczególnie jeśli szukamy produktu trwałego, który ma nam posłużyć dłuższy czas. 
Ja polecam markę Tala, a wybór jak zawsze jest indywidualny.

Pozdrawiam
Iwona


http://www.strefarzeczyulubionych.pl/walek-do-ciasta-drewniany-42-cm-p-2128.html

Wałek do ciasta drewniany - 42 cm
Cena: 54,00 PLN

Tala to jedna z najstarszych (istnieje od 1899 r.) i najbardziej cenionych przez kucharzy marek brytyjskich produkujących akcesoria do pieczenia.




http://www.strefarzeczyulubionych.pl/walek-do-ciasta-drewniany-bertinet-52-cm-p-2158.html
Wałek do ciasta drewniany BERTINET - 52 cm
Cena: 72,00 PLN

Produkt powstał w wyniku współpracy firmy Tala z brytyjskim piekarzem Richardem Bertinetem, który zyskał sławę na Wyspach, oferując wyjątkowo smaczne chleby...

 

http://www.strefarzeczyulubionych.pl/walek-francuski-drewniany-bertinet-52-cm-p-2159.html
Wałek francuski drewniany BERTINET - 52 cm
Cena: 72,00 PLN

Produkt powstał w wyniku współpracy firmy Tala z brytyjskim piekarzem Richardem Bertinetem, który zyskał sławę na Wyspach, oferując wyjątkowo smaczne chleby...



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...