wtorek, 31 grudnia 2013

Naleśniki z owocami.

Ostatnio moją córkę odwiedziła jej przyjaciółka. Spotkania jak zwykle zahaczało również o noc. Zaczęłam więc zastanawiać się co przygotować na kolację. Zależało mi na ciepłym, ale w miarę lekkim posiłku. Po krótkim zastanowieniu wybrałam klasyczne naleśniki z mnóstwem dodatków - różne owoce, dżemy, nutella i ser mascarpone. W ten sposób pogodziłam różne gusty. Każdy dokona wyboru osobiście. 
CIASTO (ok 15 naleśników)
- 600ml mleka
- 200g mąki (ok 10 kopiastych łyżek)
- 2 jajka
- 1 łyżka roztopionego i wystudzonego masła
- 1 łyżka cukru
- szczypta soli

Wszystkie składniki przekładamy do miski i dobrze mieszamy trzepaczką aż do uzyskania jednolitej, płynnej masy. Odstawiamy na około 30 minut. Po upływie tego czasu mieszamy i zabieramy się do smażenia. Smażymy na patelni bez dodatku tłuszczu (dodane masło do ciasta powinno wystarczyć) ok 1 minuty z każdej strony. Po usmażeniu odkładamy na talerz jeden naleśnik na drugim i przykrywamy folią aluminiową (błyszczącą stroną do naleśników). W ten sposób zarówno dłużej utrzymają ciepło jak i staną się miękkie.

DODATKI
- 4 kiwi
- 4 mandarynki
- 7 połówki brzoskwini z puszki
- 2 jabłka
- 1/2 szklanki syropu z brzoskwiń (z puszki)
- 2 łyżeczki brązowego cukru
- 1 łyżeczka cynamonu
- dżemy (truskawkowy i brzoskwiniowy)
- 1/2 serka mascarpone
- 2 łyżki nutelli

1. Duszone jabłka z brzoskwinią z dodatkiem cynamonu i brązowego cukru
Jabłka kroimy w drobną kosteczkę i dusimy na patelni z dodatkiem soku z brzoskwiń przez 5 minut. Posypujemy cukrem i cynamonem. 3 połówki brzoskwini również kroimy w kostkę (wielkość kostki taka sama jak jabłek). Dokładamy do jabłek i dusimy kolejne 5 minut. Przekładamy do miseczki.

2. Dżemy. serek mascarpone, nutella
Dżemy, serek mascarpone i nutellę przekładamy każdy do osobnej miseczki.

3. Owoce
Mandarynki obieramy i dzielimy na cząstki. Kiwi obieramy i kroimy na plasterki lub połówki plasterków. Brzoskwinie kroimy na dowolne kawałki (np. plasterki).

Ciepłe naleśniki składamy w trójkąty i przekładamy na duży talerz. Obok układamy pokrojone owoce. Podajemy miseczki z dodatkami i tylko pozostaje życzyć smacznego. 
Nasza uczta naleśnikowa przebiegła w miłej atmosferze. Każdy wybierał sobie dowolne dodatki i był zadowolony. I taki efekt chciałam uzyskać. Koniecznie trzeba to powtórzyć.

Smacznego...
Iwona

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Pasta z awokado

Awokado zwane inaczej smaczliwką, to dzisiejszy produkt przewodni. Dojrzały owoc powinien być miękki i mieć maślaną, trochę mazistą konsystencję. Łatwo można rozgnieść go widelcem. Jeśli kupimy owoc jeszcze twardy można zawinąć go w folię aluminiową i odłożyć na 2-3 dni, wówczas zmięknie i będzie nadawał się do spożycia.  

Dlaczego awokado ? O jego właściwościach wiele się mówi:
- zawiera kwasy tłuszczowe omega-3 oraz witaminę E (pozytywny wpływ na nasz mózg),
- jest źródłem kwasu foliowego (prawidłowe działanie metabolizmu),
- zawiera luteinę (ochrona naszych oczu), 
- zawiera dużą ilość cynku (chroni mężczyzn przed prostatą).

Ponad to bardzo istotne jest, że można go wykorzystać w kuchni na wiele sposobów.
czas przygotowania - 30 minut
SKŁADNIKI (2 porcje):
- 1 awokado
- 2 jajka
- 1 mała cebula
- garść kiełków z rzodkiewki
- 1 łyżeczka majonezu
- 1 łyżka greckiego jogurtu
- 1 łyżeczka soku cytryny
- sól
- pieprz


1. Jajka gotujemy na twardo, studzimy i ścieramy na tarce (grube oczka).
2. Awokado również ścieramy na tarce (drobne oczka) i skrapiamy sokiem z cytryny. Dodajemy do jajek.
3. Cebule kroimy na bardzo drobną kostkę i dodajemy do jajek i awokado.
4. Kiełki kroimy i dodajemy do pasty.
5. Przyprawiamy solą i pieprzem oraz dodajemy majonez i jogurt. Całość mieszamy.
6. Sprawdzamy smak pasty i ewentualnie doprawiamy.

Smacznego...
Iwona

sobota, 28 grudnia 2013

Świąteczne wspomnienia

Pozwolę sobie dzisiaj na sentymentalny spacer po mieście, które bardzo lubię i ostatnio regularnie odwiedzam w święta. W tym roku wigilię i większość czasu świątecznego spędziłam wraz z rodziną na Dolnym Śląsku i szkoda było nie skorzystać i nie odwiedzić Wrocławia. Było to dodatkowo kuszące z uwagi na czas świąteczny oraz na sprzyjające warunki pogodowe. W czasie świąt zamieniam regularne ćwiczenia na spacery.  Miejsce może być dowolne, a liczy się ruch. Jest to szczególnie istotne, ponieważ większość czasu spędzam przy stole na długich rozmowach z rodziną. A co temu towarzyszy to oczywiście wiadomo - świąteczne potrawy i ciasta. Dlatego też chętnie korzystam z okazji aby rozprostować kości i zrobić przerwę od jedzenia. Sama przyjemność spacerowania również się liczy, tym bardziej że w tak pięknym mieście.

Jego świąteczny urok oceńcie sami.





Pozdrawiam
Iwona

niedziela, 22 grudnia 2013

Zupa rybna (z karpia).

Po golonce nadszedł czas na typową naszą wigilijną potrawę, czyli zupę z karpia. W naszym wydaniu jest to praktycznie bulion rybny podawany z grzankami lub gotowanymi ziemniakami. Chociaż większości osób zupa ta niedobrze się kojarzy, ponieważ jest gotowana na głowach z karpia, to jednak bardzo ją polecam bo smakuje wybornie. Podstawowa sprawa, to pominąć kwestię jak jest gotowana, a skupić się na jej smaku. Tak robią moje dzieci i bardzo im smakuje.

czas przygotowania - 1,5-2h
SKŁADNIKI (6 porcji):
- 2 głowy karpia
- 30-50dag karpia (może być dowolne mięso karpia)
- 2 marchewki
- 1 pietruszka
- 1/2 małego selera
- 1 por
- 1 mała cebula
- 2 liście laurowe
- 4 angielskie ziela
- mała gałązka lubczyku
- 2 gałązki zielonej pietruszki
- ok 20szt kolorowego pieprzu
- 1/2 łyżki soli
- 1,5 łyżki masła
- 1 łyżeczka mąki

1. Głowy i kawałki karpia bardzo dobrze oczyszczamy i płuczemy. Wrzucamy do garnka i zalewamy wodą (4-5l). Zagotowujemy i osuwamy powstałą pianę.
2. Warzywa obieramy i kroimy na większe kawałki. Wrzucamy do ryby.
3. Dodajemy przyprawy - liście laurowe, angielskie ziele, lubczyk, zieloną pietruszkę, pieprz (lekko rozgnieciony) i sól.
4. Gotujemy około 1h.
5. Przygotowujemy zasmażkę - na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy mąkę, mieszamy do uzyskania jednolitej płynnej masy. Dodajemy około 2 łyżek zupy i mieszamy. Zasmażkę dodajemy do zupy.
6. Sprawdzamy smak zupy i ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem.
7. Wyciągamy z zupy warzywa i karpia, a pozostały wywar przecedzamy przez gęste sitko. Uzyskujemy w ten sposób klarowną zupę z karpia.

Podajemy z grzankami lub gotowanymi ziemniakami. My preferujemy pierwszą wersję.

Smacznego...
Iwona



sobota, 21 grudnia 2013

Golonka z dodatkiem piwa.

W ramach kuchennych przygotowań przedświątecznych próbuję przygotować coś smacznego dla każdego domownika. I ten weekend przeznaczam właśnie na takie działania. Nie organizuję wigilii u siebie, więc nasze przysmaki przygotowuję wcześniej. Czyli dzisiaj zabieram się za sernik, zupę rybna z karpia (przepis pojawi się jeszcze przed wigilią), smażonego karpia i golonkę. Ciasto jest dla wszystkich, ryby dla mnie i dzieci, wobec tego pozostaje jeszcze jakaś przyjemność dla męża. I tak padło na golonkę. Już od kilku lat pojawia się wniosek, aby golonka zagościła na wigilijnym stole, ale jest od razu odrzucany. Dlatego też w tym roku postanowiłam zadziałać wcześniej.
Kupiłam golonkę bez skóry i kości, tylko samo mięso, aby było nieco lżej, ponieważ przypuszczam że sama również się skuszę na odrobinę.
czas przygotowania - 2 dni :) marynowanie cała noc + gotowanie 1,5-2h + opiekanie w piekarniku 1,5h
SKŁADNIKI (3-4 porcje):
- 80dag golonki (samo mięso, bez skóry i kości)
- sól
- pieprz
- 1 łyżeczka mielonego kminku
- 1 łyżeczka ziół prowansalskich
- 1/2 czosnku
- 3 marchewki
- 1 pietruszka
- 1 mały seler
- 2 pory
- 1 cebula
- 3 listki laurowe
- 4 angielskie ziela
- 3 gałązki zielonej pietruszki
- mała gałązka lubczyku
- 1/2 szklanki piwa

MARYNOWANIE:
1. Mięso płuczemy i odkrawamy wszelkie zbędne elementy (ewentualne skórki, nadmiar tłuszczu, kostki). Dzielimy na równe kawałki, tuszki.
2. Nacieramy mięso solą, pieprzem, ziołami i kminkiem.
3. Mięso przekładamy do miski, przykrywamy i odstawiamy do lodówki na noc.
WYWAR WARZYWNY: 
4. Obieramy warzywa (marchewka, pietruszka, seler, pory, cebula) i kroimy na duże kawałki. Ząbki czosnku podsmażamy na patelni.
5. Warzywa i czosnek wrzucamy do garnka i zalewamy wodą (ok 2l). Dodajemy liście laurowe, angielskie ziele, zieloną pietruszkę i lubczyk. Doprawiamy solą (niecałe 1/2 łyżki).
6. Gotujemy około 1h. Pozostawiamy do wystudzenia.

GOTOWANIE PIECZENIE GOLONKI:
6. Zamarynowane mięso wrzucamy do zimnego wywaru warzywnego i wolno gotujemy po przykryciem aż będzie miękkie, czyli 1,5-2h.
7. Golonkę przekładamy do naczynia żaroodpornego. Podlewamy wywarem pozostałym z gotowania mięsa. Przykrywamy folią i pieczemy w piekarniku w temperaturze 180C przez około 45 minut - 1h.
8. Odkrywamy folię i podlewamy piwem i pieczemy dalej ok 1/2 godziny, do momentu zrumienienia mięsa.

Podajemy z frytkami lub pieczywem. I niezbędny dodatek - musztarda. Golonkę możemy serwować w całości lub pokroić ją na plasterki.
Golonkę przygotowuje dosyć rzadko, a tym razem inspirowałam się opisem przygotowania czeskiej golonki przez p. M. Gessler (Smaki życia - Czeska golonka).

Smacznego...
Iwona

piątek, 20 grudnia 2013

Muffinkowa przesyłka na szkolną wigilię.

Wczorajszy wieczór spędziłam w kuchni z córką na pieczeniu muffinek na jej dzisiejszą klasową wigilię. Działo się działo. Wspólnie przygotowałyśmy:
- muffinki z coca colą (przepis)
- muffinki biszkoptowe.(przepis).
Tym razem nie było żadnych eksperymentów, tylko sprawdzone przepisy. I do tego te, które w naszym domu lubimy najbardziej. Przygotowanie nie zajęło nam dużo czasu. Więcej trwało pieczenie i ozdabianie. Mam nadzieję, że będzie wszystkim smakowało. Oczywiście wczoraj przeprowadziliśmy małą degustację i bardzo pozytywnie oceniliśmy naszą pracę.
A oto i efekty wczorajszego wieczoru.



Pozdrawiam
Iwona

wtorek, 17 grudnia 2013

Szybki makaron ze szpinakiem i mozzarellą.

Nie wiem jak u tam u was, ale u mnie permanentny brak czasu na tydzień przed świętami. Dlatego też ratuję się prostymi i szybkimi daniami, Dzisiejsza propozycja to danie makaronowe gotowe w 20 minut. Ja miałam to szczęście, że mogłam przyrządzić je z domowego makaronu, co dodatkowo podnosi jego waloru smakowe. 
czas przygotowania - 20 minut
SKŁADNIKI (1 porcja):
- 100g makaronu (waga przed ugotowaniem)
- 1 duża garść szpinaku
- 4 mini kulki mozzarelli
- 1 łyżeczka oleju
- 1/2 łyżki soli (do ugotowania makaronu)
- pieprz kolorowy


1. Makaron gotujemy w osolonej wodzie (ok. 5 minut).
2. Szpinak płuczemy i osuszamy. Dusimy go na oleju ok 2 minuty.
3. Kroimy mozzarellę na mniejsze kawałki.
4. Odcedzamy makaron i przekładamy go na patelnię do szpinaku. Dodajemy mozzarellę, mieszamy. Całość pozostawiamy na patelni do momentu, aż mozzarella rozpuści się. Przekładamy na talerz i podajemy na ciepło. 
Na samym końcu proponuję posypać danie świeżo zmielonym kolorowym pieprzem.
Smacznego...
Iwona

sobota, 14 grudnia 2013

Śledzie z cebulą i żurawiną.

Przeglądając różne świąteczne przepisy pojawiające się w sieci nabrałam ochoty na domowe śledzie. Lubię klasyczne śledzie w oleju z cebulą. Postanowiłam zrobić właśnie takie. To był pierwszy krok. Drugi, to dodatek żurawiny. Sprawdziłam to połączenie smakowe i wyszło super. Wobec tego zapraszam na przepis.
czas przygotowania - 30 minut + 3 dni marynowania
SKŁADNIKI :
- 6 solonych matiasów
- 3 cebule
- 1 garść żurawiny
- 120ml oleju
- 5szt angielskiego ziela
- 3 listków laurowych
1.Śledzie płuczemy, a następnie kroimy na kawałki o szerokości ok 1-2cm.
2. Cebulę kroimy pierwsze na cieniutkie plasterki i później na ćwiartki.
3. Układamy poszczególne warstwy w słoiku o pojemności około 500ml. Pierwsza warstwa to cebula, następnie śledzie i żurawina. Powtarzamy kolejne warstwy, aż do zapełnienia słoika. Angielskie ziele i liście laurowe umieszczamy pomiędzy warstwami.

4. Przygotowane śledzie zalewamy olejem. Czekamy, aż olej spłynie na dno i dolewamy do momentu zapełnienia całego słoika.
5. Zamykamy słoik i odkładamy do lodówki na 3 dni, aby śledzie się zamarynowały.

A po trzech dniach pozostaje nam tylko zdegustować przygotowane śledzie.
Ja podaję je z pieczywem z masłem oraz kiełkami rzodkiewki.
Smacznego...
Iwona


środa, 11 grudnia 2013

Wafle przekładane nutellą, mascarpone i dżemem malinowym.

Dawno, dawno temu... to znaczy jakieś 30 lat i więcej lat temu w sklepach było pustawo i nasze mamy oraz babcie częstowały nas swoimi wyrobami - szyszkami ryżowymi i przekładanymi waflami. Później kiedy rozmaite słodkości pojawiły się w sklepach i z czasem stały się wręcz nazbyt popularne zapomnieliśmy o tych domowych smakołykach. Ryż preparowany oraz wafle jeśli już kupujemy, to jadamy je same, na sucho. Dlatego też postanowiłam dzisiaj przypomnieć smak wafli w całkiem aktualnej odsłonie. Dzieciom bardzo zasmakowały i ja poczułam się trochę nostalgicznie.

czas przygotowania - 20-30 minut
SKŁADNIKI (ilość wafelków zależy od sposobu pokrojenia) :
- 1 paczka kwadratowych wafli
- 1/2 małego słoika nutelli
- 1/2 serka mascarpone
- 1/2 domowego dżemu z malin

Wafle układamy na blacie lub stolnicy. Pierwsza warstwa to nutella. Generalnie wszystkie dodatki (nutella, mascarpone, dżem) nakładamy w niedużej ilości, aby wafle nie były zbyt słodkie. Nutellę przykrywamy waflem. Delikatnie dociskamy i nakładamy drugą warstwę - serek mascarpone. Ponownie wafel, a na niego dżem malinowy. Ostatnią warstwę stanowi wafel.
Jeśli chcemy, aby wafle ładnie wyglądały na stole, warto jeszcze wyrównać boki docinając je nożem.
Ja przygotowuję zazwyczaj 3 przełożenia, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby było ich więcej, wówczas uzyskamy wyższe wafelki.
W przygotowaniu tego prostego, a smacznego smakołyku najlepsze jest to, że ilość warstw oraz rodzaj nadzienia wybieramy sami. Jeśli wolimy wersję bardziej wytrawną, to możemy wafle przełożyć samym serkiem mascarpone, ale musimy wówczas pamiętać że będzie on bardzo zmiękczał wafle. Dla łasuchów odpowiednia może być wersja z samą nutellą. Można również wybrać przełożenie tylko dżemem, smak oczywiście dowolny. My przetestowaliśmy różne wersje i rodzinnie wybraliśmy połączenie nutelli, serka mascarpone oraz dżemu malinowego. To dla nas wersja optymalna - nie za słodka, a wyraźna.

Smacznego...
Iwona

sobota, 7 grudnia 2013

Gulasz z serduszek drobiowych

Kontynuując temat ostatniego szaleństwa w kuchni czas na zapowiadany gulasz z serduszek. Domowa kwaśnica oraz gulasz z serduszek drobiowych, czyli ostatni wpis i dzisiejszy, to nawiązanie do kuchni tradycyjnej. Są to przepisy wielokrotnie stosowane w mojej kuchni.

czas przygotowania - 40 minut
SKŁADNIKI (4 porcje):
- 1,3-1,5kg serduszek drobiowych
- 1 łyżka greckiego jogurtu
- 1 łyżeczka majeranku
- 1 łyżka bazy do ciemnych sosów (przepis tutaj) - opcjonalnie
- sól
- pieprz
- 1 łyżeczka wegety natural (bez glutaminianu sodu)
- 2 łyżeczki mąki

1. Serduszka gotujemy w szybkowarze - opłukujemy, zalewamy wodą (woda powinna tylko zakryć serduszka), przyprawiamy solą i wegetą po ok 1 łyżeczce (soli może być trochę mniej), gotujemy ok 12 minut.
2. Po ugotowaniu wyciągamy serduszka, oczyszczamy (odkrawamy górną część ) i przekrawamy na połówki.
3. Wywar z gotowania serduszek przecedzamy i przelewamy do garnka (ok 1l płynu).

4. Do wywaru dodajemy bazę do ciemnych sosów oraz jogurt i energicznie mieszamy trzepaczką. Następnie wrzucamy serduszka.
5. Dodajemy pieprz i majeranek i sprawdzamy smak. Sam wywar, który został wstępnie przyprawiony oraz użyta baza do ciemnych sosów (bardzo esencjonalna) powinny już wystarczyć. Jednak jeśli jest potrzeba, to ponownie dodajemy sól, wegetę czy też pieprz.
6. W szklance przygotowujemy mieszankę niewielkiej ilości wody (50-70ml)  i mąki i wlewamy ją pomału  do sosu cały czas go mieszając. Wówczas nie powstaną nam grudki, a sos będzie miał jednolitą konsystencję.

Gulasz podaję najczęściej z kaszą i kiszonymi ogórkami. Ale oczywiście pełna dowolność komponowaniu dodatków.
Smacznego...
Iwona

środa, 4 grudnia 2013

Domowa kwaśnica na żeberkach

W mojej dzisiejszej kuchni dużo się działo. Spędziliśmy w niej razem z mężem kilka godzin. Tak, tym razem również mój mąż był aktywny. Najpierw zabrałam się za kwaśnicę, później szybka zupa krem z porów (kwaśnica była dla rodziny, a krem dla mnie). Następnie tradycyjny gulasz z serduszek drobiowych z kaszą (przepis niedługo). A w tym czasie mój mąż szalał z sushi. Działo się, działo.
Ale dość tych opisów i zapowiedzi i czas na konkretny przepis na domową kwaśnicę, którą zawsze przygotowuję jesienią i zimą.
czas przygotowania - 2h
SKŁADNIKI (5-6 PORCJI):
- 80dag żeberek
- 50dag kiszonej kapusty
- 1 szklanka soku  z kiszonej kapusty
- 3 marchewki
- 1 pietruszka
- 1/2 średniego selera
- 2 pory
- 1 mała cebula
- 2 liście laurowe
- sól
- pieprz
- 1/2 łyżki jarzynki typu wegeta natural (bez glutaminianu sodu)
- 2 łyżki jasnego wywaru (opcjonalnie) - przepis tutaj

1. Żeberka zalewamy wodą i zagotowujemy. Po zagotowaniu wody wylewamy ją i ponownie zalewamy dużą ilością wody i gotujemy około 1/2h.
2. Obieramy marchewkę, pietruszkę i seler, kroimy na duże kawałki i wrzucamy do gotujących się żeberek.
3. Cebulę i pory (jasne części) obieramy i w całości dodajemy do zupy.
4. Doprawiamy solą, pieprzem, wegetą. Dodajemy jasny wywar i liście laurowe.
5. W międzyczasie  kroimy kiszoną kapustę i po 1/2 gotowania żeberek dokładamy kapustę oraz sok z kapusty.
 6. Gotujemy 1h. Na koniec wyciągamy warzywa i sprawdzamy smak i ewentualnie ponownie doprawiamy.
Podajemy z gotowanymi całymi ziemniakami. Ja gotuję je osobno, ponieważ zupa zostaje na drugi dzień, a nie lubimy ziemniaków pozostawionych w zupie dłuższy czas.  Oczywiście nie zapominamy o dodaniu ugotowanych żeberek i jeśli lubimy to jeszcze gotowana marchewka.
Smacznego...
Iwona



niedziela, 1 grudnia 2013

Przerywnik, czyli zimowy wypad.

Pozwolę sobie na mały przerywnik. Nie będzie dzisiaj przepisu i wyjdę poza zakres kuchni   Piszę dzisiaj, ale to wczoraj była totalna przerwa, czyli czas na wypoczynek i oderwanie się od wszystkich codziennych obowiązków. Czas ten spędziłam w górach, wędrując na Wielką Raczę. Nic wielkiego, ale w warunkach zimowych, a takie tam panowały wycieczka zawsze się trochę wydłuża i również bardziej odczuwa się zmęczenie. 
Dlaczego taki przerywnik ? Po pierwsze poza gotowaniem różne formy ruchu są moim hobby i sprawiają mi wiele przyjemności. A po drugie to bardzo zdrowa forma spędzania wolnego czasu. Czyli ruch dla zdrowia i wypoczynku.  
Powodzenie wycieczki zależało od pogody i trochę budziła ona wątpliwości. Niestety była lekka mżawka, ale postanowiliśmy nie zwracać na nią uwagi, tym bardziej że trzeba było przemieścić się samochodem około 1,5h. Warto było zaryzykować, ponieważ mogła tam nas czekać zupełnie inna aura. 
I trochę tak było. Pierwszym zaskoczeniem była ilość śniegu w Rycerce (początek szlaku). Leżało sporo śniegu, po prostu regularna zima. U nas śnieg już po pierwszych opadach zniknął, więc biel była miłą niespodzianką. Do tego nie padał deszcz, tylko lekko prószył śnieg. To same plusy, ale był i minus - mgła. 
Wyruszamy i od razu znajdujemy się w pustym, cichym lesie świerkowym. Szczególnie uderzyła mnie ta cisza. Pozwoliła od razu przestawić się w tryb wypoczynkowy. 
Wędrówka z Rycerki Kolonii na Wielką Raczę żółtym szlakiem to sama przyjemność. Cały czas podejście, ale dosyć umiarkowane. Trasę pokonaliśmy w 1,5h. Niestety nie mogliśmy podziwiać widoków, ponieważ była mgła. Jednak w niczym nam to nie przeszkadzała.

A na górze w schronisku zastaliśmy ciepły kominek i coś do przekąszenia. Dowiedzieliśmy się również, że dobrze wybraliśmy szlak, ponieważ inne (np od Zwardonia) są nieprzetarte i czas ich pokonania znacznie się wydłużyłby i do tego brodzilibyśmy cały czas w śniegu. Potem jeszcze usłyszeliśmy ostrzeżenie przed wilkami, które pojawiają się w okolicy pozmriku, co było mniej wesołe.
I jeszcze ciekawostka. Kiedy spadnie więcej śniegu, to widoczna na zdjęciu powyżej brama prawie zniknie. Aby pod nią przejść trzeba będzie się mocno schylić. I to się nazywa zima :)
Wypoczęci i najedzeni mogliśmy wyruszyć w drogę powrotną. Było równie cudnie jak do góry, tylko zdecydowanie lżej. I do tego jeszcze pod koniec chwilowe zmiany pogody - skrawki błękitnego nieba i brak mgły. A na zdjęciu widać wyraźną zmianę światła.
Po powrocie do samochodu poczuliśmy, że mocno odczuwamy nogi, ale cóż jesteśmy zrelaksowani i pozytywnie zmęczeni. I o to nam chodziło. Tylko komu teraz będzie się chciało kierować w drodze powrotnej ? Każdy chętnie by się zdrzemnął.

Zdecydowanie polecam wszystkie formy  aktywności fizycznej. A te w terenie to szczególnie przyjemna forma.
Jeśli macie dodatkowo szczęście, bo mieszkacie jak ja na południu Polski, to trzeba jak najczęściej korzystać z górskich wycieczek.


Pozdrawiam
Iwona
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...