Otrzymałam zdjęcia z naszego rodzinnego sylwestra spędzonego w Krakowie i chciałam się nimi podzielić. Według mnie są naprawdę udane i dobrze oddają panującą na nim atmosferę. Jak wcześniej wspomniałam spędziliśmy ten wieczór na krakowskim runku. Dla nas to pewna wyprawa, bo aby tam dojechać musimy poświęcić 2 godziny w jedną stronę. Jednak zawsze uważaliśmy, że dwie godziny jazdy to blisko i spokojnie można wybrać się na taką wycieczkę. Najbardziej zadowolona była córka, która miała ochotę posłuchać muzyki. Dla mnie jak zwykle najważniejszy jest spacer, na który dodatkowo liczyłam. Muzyka jest oczywiście bardzo przyjemna, ale przede wszystkim liczyłam na efekty świetlne i się nie zawiodłam.
Planując ten wyjazd pominęłam wprawdzie jeden dosyć istotny fakt - nie przepadam za tłumami, ale cóż można czasem inaczej spędzić czas niż wędrując po górach, jak to ostatnio często bywało w wolnych chwilach.
Ale dość gadania, a czas na oglądanie mojej, a właściwie to naszej galerii, bo zdjęcia tym razem są autorstwa mojego męża.
Po miło spędzonym czasie na krakowskim rynku przeszliśmy w szybki sposób do rzeczywistości. Najpierw pół godziny odstaliśmy w kolejce do zapłaty za postój na podziemnym parkingu. A później okazało się, że trzeba wymienić koło. Cóż, przerażające nas kolejki do wyjazdu z parkingu zamieniliśmy na czas spędzony przy wymianie koła. Wybór został dokonany poza nami, a my tylko się do niego dostosowaliśmy.
Tak, że jak widać miło rozpoczęłam rok :)
Pozdrawiam
Iwona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz