środa, 18 czerwca 2014

Małopolski festiwal smaku - Wadowice

W miniona niedzielę wybrałam się do Wadowic, aby pokosztować małopolskich produktów regionalnych w ramach 10 Małopolskiego festiwalu smaku. Rozpoczął się on 8 czerwca w Wieliczce, 15 czerwca odbywał się w Wadowicach, a kolejne odsłony to Oświęcim, Tarnów, Miechów, Nowy Targ, Stary Sącz i na koniec finał w Krakowie. Rozpoczęcie festiwalu w Krakowie przegapiłam, a szkoda, wobec tego wybrałam się do Wadowic. Wprawdzie mieszkam w województwie śląskim, ale do małopolskiego mam niedaleko, droga do Wadowic zajęła mi godzinkę, czyli niewiele. 
Jadąc na festiwal miałam nadzieję na popróbowanie różnych specjałów, zjedzenie smacznego obiadu oraz przywiezienie zapasów do domu. Jednak spełniło się to tylko w części. Wadowicka impreza należała raczej do mniejszych. Stoisk nie było zbyt dużo i również nie było zbyt tłoczno. Ale to nie jest istotne. 
A co można było zdegustować? Wystawcy oferowali wędliny, kaszanki, oscypki, pieczywo, miody, słodkości i kilka innych dobroci. Wybór był spory i rzeczywiście można było na prawie każdym stoisku  posmakować produktów jak również je kupić. W zamian za degustację mile widziane były oceny, na podstawie których wybierane były najlepsze produkty w kilku kategoriach. 
Co było dla mnie najsmaczniejsze? Zdecydowanie swojskie wyroby typu wędlina, kaszanka, smalec. W tym wypadku po degustacji zrobiłam małe zakupy dla rodzinki.
Tradycyjnie jestem fanką oscypka z grilla. I chociaż obecnie można go dostać w całej Polsce, to zawsze mnie kusi i to skutecznie. Było jeszcze kilka innych smakołyków - kanapeczki z sałatką jarzynową, krokiety ze szpinakiem oraz miód rzepakowy. Pierwsze dwie propozycje były super, po prostu wyśmienite, natomiast miód rzepakowy, który jadłam po raz pierwszy nie przypadł mi do gustu.
 Jak widać pomimo kiepskiej pogody, było zimno, czas spędziłam miło. Ale jedna rzecz była na minus i to niestety spory. Jeśli ktoś się nastawił na zjedzenie obiadu w ramach festiwalu, to niemiło się zaskoczył. Praktycznie tylko jedno stoisko oferowało jedzenie z grilla. Wobec tego kolejka była ogromna, a wiadomo że wówczas jedzenie przygotowuje się w pośpiechu i nie jest to to na co liczyłam. 
Podsumowując degustacja świetna, ale to trochę za mało na obiad i niestety wyjeżdżałam głodna. Nie udało mi się również skosztować zupy i roladek robionych przez blogerów:( Na zdjęciu roladki w fazie bardzo początkowej, ale zapowiadały się dobrze - mus z zielonego groszku oraz kiełbasa lisiecka.
 Wobec tego kupiłam wadowickie kremówki i wróciłam na obiad do domu.

Pozdrawiam
Iwona


1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...