Ogród stał się moją pasją kilka lat temu, od kiedy jestem jego szczęśliwą posiadaczką. Najpierw były tylko rośliny ozdobne i to głównie zielone. Później oczarowały mnie kwiaty i ostatecznie warzywa i zioła. W ogrodzie mogę spędzać godziny i nigdy mi się to nie nudzi. Nawet wyrywanie chwastów jest dla mnie relaksujące. Większość moich znajomych dziwi się mojej pasji, ale są i tacy którzy chętnie zaglądają do mojego ogrodu, szczególnie do części ziołowo-warzywnej. Nie jest ona duża, ale przynosi mi wiele satysfakcji i oczywiście wzbogaca moją kuchnię. I nie chodzi tu o żadną oszczędność, bo jej nie ma. Ale o relaks przy pracy w ogrodzie oraz o posiadanie pod ręką wielu różnych produktów oraz o przyjemność jedzenia czegoś wyhodowanego przez siebie.
A oto moje uprawy i wczorajsze zbiory.
Por kupiłam już jako gotowe sadzonki w dwóch odmianach - wczesnej i późnej. Wyrywam po kilka sztuk i odkładam do lodówki, aby był bliżej kuchni.
Roszponka już się niestety kończy, ale ostatki trafiły jeszcze do wczorajszej sałatki. Miałam wiele obaw po jej wysianiu, bo na opakowaniu był podany inny czas wysiewu oraz dosyć długi okres jej wzrostu. Ale okazało się, że szybko się pojawiła i mogłam ją konsumować.
A małe marchewki i rzodkiewka zniknęły na dzisiejsze pierwsze i drugie śniadanie. Były pyszne i na całe szczęście jeszcze mam ich zapas w ogrodzie. W tym roku szczególnie zachwyciła mnie ta kulista marchewka. Siałam ją po raz pierwszy i już wiem że na stałe zagości w moim ogrodzie.
Smacznego...Iwona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz