Czas biegnie nieubłaganie i mój ogród zmienia się wraz z nim. Dlatego też zapraszam was na podróż sentymentalną po moim zielniku. Aby zachować go w pamięci udokumentowałam jego fragmenty końcem września. Mam do niego specjalny stosunek, ponieważ po pierwsze bardzo lubię w nim pracować, a po drugie często korzystam w kuchni z jego darów.
W każdym roku ogród inaczej wygląda, jedne zioła bujnie rosną inne rosną słabo. W zeszłym roku przebojem były natka pietruszki i bazylia, a w tym roku jest inaczej. Najczęściej używam szałwię. Bardzo często aromatyzują nią tłuszcz, na którym duszę mięso. Wzbogacam również smak grzanek, a planuję jeszcze herbatkę, która reguluje pracę jelit.
A oto moje ziółka...
Szałwia w dwóch odmianach - fioletowej i żółtej (niska, bardzo dekoracyjna).
Zwykła szałwia zielona - niestety właściwej nazwy nie pamiętam (wysoka, pięknie kwitnąca).
Tymianek, tutaj odrastający po wcześniejszym ścięciu.A na koniec liść laurowy. Również posadziłam go po raz pierwszy, szczerze mówiąc bardziej z ciekawości jak się przyjmie niż z jakiejś szczególnej potrzeby. I udało się. A skoro przyjął się dobrze, to należało wysuszyć listki, aby je później wykorzystać. I tak się stało.
Pozdrawiam
Iwona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz